środa, 5 stycznia 2011

nauka w samochodzie

Niezmiennie jestem zachwycony audio kursami Pimsleura i staram się opracować jak najbardziej skuteczny sposób przyswajania sobie materiału w nich zawartego.

Pierwsze kilka dni nauki próbowałem się słuchać w każdej wolnej chwili. Na pewno przydało mi się to w tym, żeby osłuchać się z nowym językiem (mam tu na myśli niemiecki i hiszpański). Jednak w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać co z wysłuchanych treści przyswoiłem. Otóż niewiele, albo nic. Zajęcie się bieżącymi sprawami w pracy, czy rozpraszanie co chwilę przynosiło tylko lekkie zagubienie w treści. OK - w pracy i w sytuacjach możliwej do wystąpienia dekoncentracji odpuściłem.

Stwierdziłem, że kilka, kilkanaście minut z i do pracy w samochodzie przyniesie lepszy efekt. Dwa dni testów i znowu nie najlepiej. Po pierwsze podróż niekoniecznie trwa 25-30 minut, czyli tyle, ile średnio lekcja w kursie. Po drugie jazda samochodem jednak rozprasza - trzeba (szczególnie w mieście) cały czas być skupionym, ale nie na powtarzaniu kwestii, a otoczeniu samochodu. Nie uważam się za Kubicę czy Hołowczyca, jednak kilkadziesiąt tysięcy kilometrów już przejechałem (bezwypadkowo!) i raczej dobrze się czuję za "kółkiem" - nawet na szalonych ulicach Warszawy - jeżdżę pewnie i płynnie. Takie chwilowe rozpraszanie powoduje wypadanie z tempa kursu i nieregularność powtarzania. A przecież właśnie na regularności i budowaniu złożonych bloków z prostych zwrotów i wyrazów opiera się metoda Pimsleura.
Jeszcze nie testowałem w długiej trasie (niedługo sprawdzę) czy wygląda to lepiej, ale stwierdzam, że na krótkich, miejskich zdecydowanie słabe efekty przynosi. Lepiej chyba wtedy nastawić się na osłuchiwanie - będę próbował z jakimiś audycjami, etc.

Najlepsze efekty (w mojej nauce) przynosi jednak skupienie się w domu tylko i wyłącznie na realizacji programu kursu. Dużo szybciej wpadają do głowy wszystkie kwestie poruszane w lekcjach i raczej trudno o "złapanie" braków.

7 komentarzy:

  1. Sam kurs zakłada, żeby realizować go w skupieniu, w czasie gdy nikt nam nie będzie przeszkadzał. W miare jak będziesz brnął w kolejne lekcje zobaczysz, że jeśli 'przegapisz' nie raz tylko jedno słowo i Twoja uwaga ucieknie dosłownie na sekunde nie będziesz mógł kontynuować lekcji tylko będziesz musiał ją cofnąć do chwili, w której czegoś nie usłyszałeś.
    To dobry kurs, uczy komunikacji od pierwszych lekcji. Ja w chwili obecnej już go nie realizuje, ale przerobiłam włoski, niemiecki II poziomy, I poziom francuskiego i pół poziomu I mandarynskiego ( zaczęłam się gubić w tonach i musiałam wesprzeć się podręcznikiem)
    Z mojej obserwacji wynika, że nie trzeba go realizować siedząc zupełnie bezczynnie. Na jazde samochodem bym się za nic nie zdecydowała, ale podczas wykonywania prac domowych takich jak porządkowanie, przy wykonywaniu automatycznych czynności spokojnie można go przerabiać. Gdybym mieszkała w Polsce to pewnie słuchałabym go podczas odśnieżania heh.

    Ważne byleby nie przerabiac więcej jak jedną lekcje dziennie, zeby sie nie spieszyc i stosowac do instrukcji.
    Ciekawi mnie jakie będziesz miał wrażenia realizując kolejne lekcje. Np. jak dotrzesz do 10 lekcji. Ja do pimsleura podchodzilam kilka razy w zyciu i wlasciwie zajelo mi kilka lat prob zanim w koncu przerobilam caly kurs.. jakos wlasnie w okolicach 6-10 lekcji się zniechęcałam, ale to też pewnie dlatego, że poniekąd nie przerabiałam jednej lekcji dziennie tylko zabierałam się za więcej..

    OdpowiedzUsuń
  2. ja z racji startu w zasadzie od zera na razie siedzę w lekcjach 1 i 2 (widać to w moim programie nauki). może trochę przeciągam, ale trzecia lekcja dopiero za kilka dni. Ciekawi mnie pisownia, brzmienie i w międzyczasie przepisuję ze słuchu te lekcje - nie spieszę się. Gdy stwierdzę, że bez zająknięcia i pomyłki wiem wszystko z bieżących lekcji, to przejdę do kolejnej. Powoli wprowadzam też alternatywy - Blondynka na językach, czekam na assimila.

    Inna sprawa, że niestety nie mogę poświęcić tyle czasu, ile bym chciał - a są dni, że i wcale, więc tempo nie będzie idealne.

    Sam też trzymam kciuki. Pimsleur chyba za bardzo mi się podoba, żeby się nim zniechęcić - zobaczymy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myśle, że nie potrzebnie przeciągasz, bo lekcje są tak zorganizowane, że w każdej nowej masz powtórkę, a właściwie powtórkę i rozszerzenie tego co już umiesz, tak więc przechodząc do nowej lekcji i tak najpierw powtarzasz lekcje poprzednie. Po za tym po kilku pierwszych lekcjach zostaniesz poproszony, aby kolejnego dnia zacząć naukę od lekcji drugiej, a nie następującej, pierwszy powrót do początku jest chyba w okolicach 5- 6 lekcji- nie wiem czy o tym wiesz. I jeszcze kilka razy podczas realizacji kursu będziesz zawracany do samego początku, więc to czego nie opanowałeś perfekcyjnie, będziesz miał możliwość douczyć :)
    Ale oczywiście realizuj tak jak Ci wygodnie i wg. możliwości :)

    A Twoj program nauki widziałam i zastanawiam się nad kradzieżą formy w jakiej go masz :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy nauka języków w aucie to dobry sposób. Należy skupić się w końcu na jeździe. Ja skorzystałem z nauki w szkole https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-niemiecki bo zależało mi na profesjonalnej nauce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja myślę, że każda forma nauki języków obcych jest dobra. Można to robić nawet i w samochodzie. Bardzo dobrze w tym przypadku sprawdzają się książki do gramatyki https://www.jezykiobce.pl/77-gramatyki gdyż to od tych rzeczy powinniśmy zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie miałem okazji aby uczyć się języków obcych w samochodzie i nie wiem czy byłoby to bezpieczne prowadząc auto. Ja jestem tradycjonalistą i jak dla mnie najlepszą formą nauki jest zapisanie się do szkoły językowej. Dlatego również moje dzieci chodzą już na kurs języka angielskiego do https://earlystage.pl/ i jestem zdania, że był to bardzo dobry wybór.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli chodzi o mnie to ja również czasami uczyłem się w samochodzie, ale były to poszczególne momenty. Mimo wszystko nauczyłem się języka angielskiego bardzo dobrze. Teraz jak czytałem artykuł https://www.sukcesjestkobieta.pl/zalozenie-wlasnej-szkoly-jezyka-angielskiego-to-nie-jest-trudne/ to właśnie założenie szkoły językowej jest moim celem.

    OdpowiedzUsuń